Archiwum 24 grudnia 2004


gru 24 2004 swieta, swieta
Komentarze: 5

z kazdej strony bombarduja moja glowe wiadomosci o tym, ze własnie wkraczamy w piekny czas swiat Bozego Narodzenia... a ja tego nie czuje:(

wyslalam swiateczne kartki jak co roku, otworzylam fabryke aniołkow z masy solnej, ktorymi kazda osoba bliska memu sercu zostanie obdarowana, postanowiłam nawet co poniektorym osobom, ktore na to zasluzyly sprawic troszke wieksze prezenty... i tym oto sposobem np. moja chrzesnica dostanie w tym roku lalke baby born (szczyt jej marzen, na ktory wydałam 200 zeta)... posprzatalam nawet mieszkanie, ktore wymagalo tego juz od dawna:P... wszystko tak jak nalezy... typowa goraczka przedswiateczna... 3/4 spoleczenstwa polskiego tak własnie przygotowuje sie do tych swiat... pozostala czesc czyli 1/4 robi jeszcze porzadki w swoim zyciu duchowym... ja tych porzadkow nie zrobilam... zaslaniam sie brakiem czasu, itp. itd., ale uczciwie sama przed soba musze przyznac, ze na te porzadki nie mam ochoty... i tu tkwi chyba moj problem... w takich sytuacjach mowie sobie, ze za rok to naprawie, ale chyba juz sama w to nie wierze... :(...  i dlatego takie swieta to zadne swieta:( bedzie ladna choinka, beda prezenty, bedzie nawet okazja zeby nareszcie zjesc cos gotowanego... i co z tego??? .. no własnie nic... nie bedzie nawet czasu, zeby odpoczac i pomyslec przez chwile nad własnym zyciem...

a pozatym trzeba bedzie znowu powiedziec ojcu, ze nie ma sie ochoty lamac sie z nim oplatkiem, bo to i tak niczego nie zmienia i znosic krzywe spojrzenia wszystkich dookola... a moze w tym roku nie podejdzie do mnie?? a moze nikt nie zauwazy??..

i jeszcze ten brak Pawła... niby nikt o tym nie mowi, ale wszyscy wiemy, jak jest... na codzien ten brak jest prawie niezauwazalny, ale gdy siedzimy wszyscy przy jednym stole i jego z nami nie ma to łezki same naplywaja do oczek... jest jaki jest, ale to w koncu moj brat.......... a swiadomosc, ze on jest tak niedaleko, a jednak nie obok nas jest okropna:(

my_destiny : :