Archiwum 16 lutego 2005


lut 16 2005 Porządki.
Komentarze: 9

w głośnikach "koncert inaczej" Kasi Kowalskiej... tak nastrojowo, tak dostojnie, tak niezapomnianie, tak inaczej...
a ja wzięłam sie za porządki w moim zyciu...porzadki, ktore maja usunąć Migdała...

"gdybys nie snil mi sie w nocy.. moze bym ci darowala, moze zapomniała..." 

zaczełam od telefonu (o ironio, który razem wybralismy!)... usunełam wszystkie eski od niego do mnie i ode mnie do niego... i te, w ktorych pisal, ze kocha i te, w ktorych nienawidził... wszystkie... zebym juz nigdy na nie nie trafiła, tak przypadkiem...

"za słaby, by mozna go odczuc... dławi oddech, przenika moje wnetrze.. ból..."

cały pokój wypełniają wspomnienia, które kryja sie w drobnych przedmiotach, których wyrzucic nie moge, a jedynie głeboko schowac... wiec po koleii: jego zeszyt do matematyki (dlaczego nigdy nie potrafił mi nic wytłumaczyc choc tak dobrze znał sie na tych wszystkich całkach i pochodnych...moze nie byłam zbyt zdolnym uczniem??), książka Coelha (kupiona przeze mnie dla niego na ktores mikołajki... została u mnie, bo miałam ją przeczytac... zaczynalam kilka razy, nie moglam skończyć, nie skoncze nigdy), pióro - zielone Parkera (pisał nim on, potem dostałam je ja, na  mature, na szczescie), płyty (Sting juz zawsze bedzie kojarzył mi sie z jego uśmiechem, a "tuesday" reamonna z jesienno-zimowymi miesiącami pamietnego roku), zdjęcia (a własciwie tylko jedno... pozostałe nasze wspolne zdjecia zostały u niego)...

"moze nie chce w taki sposob zyc, nie chce byc twoim grzechem ktory wolisz z siebie zmyc...to, co mam miało wszystko ci zastapić..."
 

niczego wiecej schowac nie moge... bo nie zmienie koloru scian, który razem na nie nakładalismy (jedna sciana zółta, trzy pozostałe niebieskie - dlaczego tak to sobie wtedy wymysliłam, nie wiem), nie schowam sztalug, prezentu na moje 18-te urodziny, który on uznał za zbyt banalny, a z ktorego ja cieszyłam sie jak głupia, bo wiedzialam ze skonczyla sie nareszcie era malowania na małym biurku (a pozatym od 2 kwietnia 2003 roku wchodzac do mojego pokoju widzi sie, ze mieszka tu ktos, co cos tworzy, a przeciez klimat ponad wszystko:) ), ramka na zdjecia (drewniana, z trzema łódeczkami... zobaczyłam ją kiedys w sklepie i tak bardzo mi sie spodobala, bo juz ją widzialam oczami wyobraźni w pokoju Migdała [kto mówił o naszym jachcie??], ale jej cena była taka, ze nawet nie mialam o czym marzyc.. powiedzialam mu, ze cos tak slicznego wypatrzylam w sklepie... a on na drugi dzien zjawił sie z nia u mnie.. i tym sposobem zamieszkała ze mna a nie z nim), róże tez pasuja do tego pokoju(wszystkie, ktore od niego dostalam... nie było ich wiele, chyba nie lubil kupowac kwiatów, dlatego zdziwnienie moje było tym wieksze, gdy  6 grudnia ur. pojawił sie z bukietem wiekszym od niego samego, proszac abysmy jeszcze raz sprobowali... czyzby to wlasnie wtedy roze tak zadzialaly?? i te zółte, ktore kiedys przyniosł poslaniec, a ktorymi on przepraszal.. a dlaczego tak wlasciwie kupował mi tylko roze?? przeciez wiedział ze lubie tulipany... )........

"nie mam nic, czego ty nie mozesz miec... nie mam nic i dlatego rzucasz mnie, cisakasz mnie w kat jak stara rzecz..."

niczego wiecej zniszczyc nie moge... ale moge nauczyc sie z tym wszystkim zyc... zyc tak poprostu, nie wspomnieniami (mimo wszystko są ładne) ale zyc godzac sie na to, ze to juz sa tylko wspomnienia...

"oto ja...  czasem słowa rania mnie, choc zamiast serca mam, dawno juz głaz.... i jesli istnieje cos warte tego by zmienic to, zrobie to... znam wiele prawd ciagle nowych ucze sie, nie zadam wiecej niz moge miec... na szczescie istnieje ktos i dlatego poswiece sie, pozowle mu odkryc to, czego ty nigdy nie chciales miec... odkryje moje drugie ja... oto ja... "

 

 

my_destiny : :