Archiwum marzec 2005, strona 2


mar 07 2005 ***
Komentarze: 10

wczoraj były urodziny Migdała.. dlugo zastanawiałam sie czy nie wysłac kartki z zyczeniami, czy nie zadzwonic... stwierdziłam jednak, ze pewnie nie byłby zadowolony, ze moglby po raz setny powiedziec, ze mam sie nim nie interesowac... dlatego postanowilam sie nie odzywac, ale w koncu nie wytrzymałam... napisalam smsa, takiego, aby wiedzial, ze nie zapomnialam (jejku no nie da sie zapmniec... tak jak wiem, ze ja urodzialm sie 2 kwietnia, tak tez do konca zycia bede wiedziec ze on urodzil sie 6 marca).. nie odezwal sie... nie oczekiwalam hymnow dziekczynnych, ale krotkie "dzieki.. fajnie ze pamietalas" nie zaszkodziloby... a on po raz kolejny pokazal ile dla niego znacze (znaczylam?)... "tego chciałam, bys zniknal raz na zawsze... własnie to dostalam" ... od wczoraj to jedno zdanie cisnie mi sie na usta... fizycznie  wycofał sie z mojego zycia, ale to nie znaczy, ze nie jest w nim obecny... tesknie za nim... tesknie jak teskni sie za czlowiekiem, ktorego przez dlugi czas mialo sie na wyciagniecie reki, a ktory nagle bezpowrotnie zniknal... nie brakuje mi go...juz nauczylam sie zyc z mysla, ze nie pojdziemy razem do sklepu, ze nie przyjedzie po mnie do pracy, ze nie powiem mu jaki mialam ciezki dzien, ze nie zasne obok niego wieczorem, ze kolejny dzien bedzie dniem bez niego... ale mimo wszystko tesknie, bo nie wiem co sie z nim dzieje, nie wiem czy skonczyl juz sklejac juz swoj model, na ktory zawsze brakowalo mu czasu, czy zdał wszystkie egzaminy, czy jest szczesliwy... 
jednego mu nigdy nie wybacze... tego, ze tak bardzo wtopil sie w moje zycie, ze zawsze juz bedzie jego czescia...

***
"co ty na to zeby wpasc do Natalki na herbatke i ploteczki?"... szczerze mowiac nie spodziewalam sie, ze Ziomaleczka pierwsza wyjdzie z taka inicjatywa... przeciez to ja jej ostatnio unikalam, to ja nie chcialam z nia rozmawiac, to przeze mnie nasze kontakty sie ostudzily... ale w sumie tak bylo zawsze... to ona zabiegala o znajomosc ze mna, ja nigdy... dobra z niej dziewuszka, juz wiele razy mi pomogla i lubie ja naprawde bardzo, bardzo, a jednak jest w niej cos co bardzo mnie denerwuje.. a mianowicie jej ciekawosc... ona wszystko chce wiedziec o wszystkich... na szczescie juz nauczylam sie przemycac informacje o mnie w sposob bardzo oszczedny :P... podsumowujac: umowilysmy sie na srode i szykuje sie bardzo mily wieczor :)... chyba potrzebuje nareszcie wyjscia z domu, oderwania sie od wszystkiego na chwile i rozmowy o glupotach... 

***
a mowiłam juz, ze Kawusia to najwspanialszy człowiek jakiego spotkalam na swojej drodze?.. kazdy dzien i noc (:P) razem spedzona utwierdza mnie w tym przekonaniu... Gosiu dziekuje Ci za to, ze jestes, ze moge sie do Ciebie przytulic, ze robisz mi sniadanka, ze pozyczasz tuszu do rzes i blyszczyku arbuzowego, ze w takiej samej pozycji siedzisz na wykladach z matematyki (:P), ze lubisz ze mna milczec i ze lubie z Toba spiewac i ze tak wspaniale opiekujesz sie moimi rozowymi tulipankami... eh no brak mi słow :***

my_destiny : :
mar 03 2005 dzien pelen wrazen...
Komentarze: 9


wyszlismy dzisiaj z Maleństwem na spacerek... taka pogoda, ze az grzechem byłoby nie skorzystac... wybralismy sie do parku... jejku jak tam dzisiaj bylo slicznie :)... słonaczko odbijalo sie w tym bialym sniegu tak, ze znowu zaczełam patrzec na wszystko przez pryzmat pedzla i farb (akwerali oczywiscie :) )... i te drzewa, ktore tak cudownie odcinały sie od bieli... eh no pieknie było... az Malucha wyciagnelam z wozka i niosąc go na rekach opowiadalam o tym co nas otacza... ludzie tylko sie usmiechali... no coz :P
a potem spotkalismy Mariusza... TEGO Mariusza, który jest sprawca (posrednim) całego zamieszania w moim zyciu... tyle razy sie zastanawialam, co bedzie jak kiedys sie spotkamy.. czy bedziemy umieli porozmawiac, czy przejdziemy obok siebie obojetnie... i zostalam zaskoczona jak najbardziej pozytywnie... tamtej pamietnej nocy spedzilismy ze soba tylko pare godzin, a dzisiaj rozmawialismy jak starzy dobrzy znajomi... ogladnał moje Maleństwo z kazdej strony i tak sie nim zachwycał, ze az wprowadził mnie w stan osłupienia... ja myslałam, ze to tylko kobitki tak potrafia... wytarł mu łezki, sprawdzil jaki jest ich powod  (stwierdził, ze to dlatego, ze jedziemy pod wiatr :P), pogadal do niego, usmiechal sie... a ja stałam i nie moglam wyjsc z podziwu :)... a nastepnie podsmumował, ze koniecznie musze sobie takie Cudo sprawic, bo bardzo mi pasuje :P... nio tak :P juz nie chcialam mowic, ze jemu to by pasowało bardziej :P.... a moze chciał zostac dawca nasienia :P... jakos nie pomyslalam zeby sie zapytac :P...
poszlismy dalej i kolejne spotkanie.. tym razem mniej miłe... spotkanie z moja nauczycielka z LO... zmierzyła wzrokiem  najpierw mnie, potem wózek, nastepnie moje włosy  (ktore w przeciwnienstwie do wozka juz nie wzubudzaja sensacji) i odpowiedziala "dzien dobry", które brzmiało jak "tak ci sie spieszylo"... rozbawila mnie tym no bo zamiast zapytac sie wprost czy to moje to oczywiscie trzeba wysnuc wnioski i co z tego, ze sa nieprawdziwe... wazne ze są.. wazne ze bedzie o czym rozmawiac... bedzie nad czym debatowac... i nikt nawet nie pomysli, ze przeciez nie było po mnie nic widac... to nic... brzucha nie bylo, dziecko jest - to najwazniejsze... przeraza mnie glupota tych malomiasteczkowych ludzi... bo nie pierwszy raz spotykam sie z taka sytuacja, ze ktos cos na moj temat mowi myslac, ze nie slysze, ze ktos pokazuje na mnie palcem, ze ktos przygląda sie Maleństwu chcac dokladnie zbadac ile czasu ono juz na tym swiecie egzystuje... i nawet chocby to było moje dziecko to, co komu do tego... no tylko tyle, ze materiałem na plotki jestem wysmienitym...

 

a tak poza tym to zdolna jestem niesłychanie.. jak ktos nie wie jak zniszczyc cos na czym mu najbardziej zalezy to niech sie zglosi do mnie... ja wiem i moge nawet udzielic paru lekcji jak szybko i sprawnie  zniechecic ludzi do siebie... :(

 

i jeszcze jedna wazna sprawa... moja chrzesnica konczy dzisiaj 5 latek :)... cala rodzinka okrzykneła ją juz dawno miniaturką Paulinki... ma taki sam kolor wloskow jak moj, ma takie same oczka, ma ciemna karnacje tak jak ja... i najdziwniejsze w tym wszytskim jest to, ze jej rodzenstwo to blondyni, a rodzice tez jakos specjalnie nie sa ciemnoskorzy ani ciemnowlosi :P... i do tego jest jeszcze tak zdolna jak ja :P umie juz czytac i pisac.. nie chwalac sie ja tez w tym wieku takie umiejetnosci posiadałam czym wprawialam w zachwyt wszystkich :P

my_destiny : :
mar 01 2005 ;(
Komentarze: 13

juz myslalam, ze wszystko ulozone, ze juz bedzie dobrze, ze juz znalazlam tą sile, ktorej tak mi było brak...
i nagle cala moja sila, caly moj spokoj, cala moja nadzieja uciekela gdzies daleko... splot dziwnych wydarzen dzisiejszego dnia znowu doprowadzil mnie do lez... i o niczym innym teraz nie marze jak tylko o tym zeby zakopac sie w moim lozeczku... poplacze sobie i mi moze przejdzie..
juz przeciez powinnam sie do tego przyzwyczaic, ze jak mi zle to jestem sama... :(
ehh..
dobranoc...

 

my_destiny : :