lut 22 2005

tak poprostu...


Komentarze: 10

odezwał sie...
jak gdyby nigdy nic napisał eska z zapytaniem czy mogłabym pojawic sie na gg... pojawilam sie z zamierzeniem, ze sie nie odezwe... wiec poczytalam sobie troche...
och a jakie wielkie zdziwienie było, kiedy to ja, Paulinka, ktora pojawiala sie zawsze 2 sekundy po tym jak otrzymywala eska podobnej tresci, nie pojawila sie..
i pewnie nie odezwalabym sie wogole gdyby nie to, ze jego monolog zaczal siegac szczytu bezczelnosci... a mianowice pan o wdziecznym imieniu, ktore zaczyna sie na litere M, zapytal mnie czy moglabym mu przyniesc jego zeszyt, bo jest mu potrzebny... no i pewnie kilka tygodni temu ubralabym sie najszybciej jak umiem  i pobiegla mu ten zeszyt zaniesc... ale nie teraz ze mna takie numery... tym bardziej, ze jakies dwa tygodnie temu zapytalam sie go czy przyniesc mu jego rzeczy, ktore u mnie zostawil, a on ze złoscia odpowiedzial, ze mam je spalic.. nie spalilam, schowalam... a na jego prosbe odpowiedzialam, ze jak chce to niech przyjdzie po zeszyt jutro jak mnie nie bedzie i niech sie cieszy, ze nie zrobilam tak jak mi kazal...
nastepnie nastapila druga czesc monologu, ktora jak zwykle, kiedy cos nie szło po mysli pana M była wypelniona obelgami... juz nawet nie pamietam dokladnie, co pisal, bo postanowailam sobie jakis czas temu, ze wiecej sobie brac do serca nie bede tego, co on mowi... zakonczenie bylo takie, ze zostal zablokowany... nie chcialam tego... usunelam go z listy, zeby nie musiec sie denerwowac jego opisami i myslalam ze to wystrczy, a jednak nie... musial przeciez jeszcze napisac cos niecos o tym jaka to ja okropna jestem, bo nie chce z nim porozmawiac... jak to szybko sobie zycie bez niego ulozylam.. i znowu cos o tym ze sie nie szanuje bylo, i znowu nie wiem czego to sie tyczyc mialo :P...
i pomyslec, ze takie sytuacje zdarzaly sie prawie codziennie przez 3 lata... on mogl mnie zwyzywac, zostawiac na srodku drogi, kiedy powiedzialam cos nie tak, krzyczec jak nie ubralam sie tak jak jemu sie podobalo, na wszystko miec czas tylko nie dla mnie... a ja zawsze myslalam ze to moja wina... dlatego przychodzilam, przepraszalam, plakalam i nie zrazalo mnie nawet to, gdy mnie odpychal od siebie i mowil "spierdalaj", kiedy chcialam sie do niego przytulic...swiata poza nim nie widzialam... wszytsko moglam dla niego zrobic, a on wczoraj tak poprostu sie pyta co on mi takiego zrobil, ze nie chce z nim porozmawiac...
w sumie nic takiego... pozwolil mi zebym go pokochala, a potem................

ehhh... nie ma co do tego wracac... dobrze, ze nareszcie zobaczylam jak chora ta miłosc była...

my_destiny : :
24 lutego 2005, 18:37
nie no jestem pod wrazeniem a sadzilam ze moj zwiazek jest chory eh w sumie moze i jest tylko ze unas jest na odwrot to ja krzycze to ja odwracam sie na srodku drogi ii ide w przeciwna strone tylko po to by sprawdzic czy przybiegnie do mnie eh ale coz bywaja rozne schorzenia i wiesz uwazam ze to najlepsze wyjscie ze juz z nim nie jestes nie warto byc z kims kto zachowuje sie tak jak on eh ale jak tak mozna w ogole rozumiem to facet ale bez przesady moge Ci jedynie wspolczuc ze az tyle czasu z nim wytrzymalas
Kumcia
22 lutego 2005, 23:26
Faceci sa dziwni..nie widza swoich bledow i tkwia w przekonaniu,ze nic oni takiego nie zrobili,ze to nasze urojenia..Moze dopiero to do nich dotrze jak za jakis czas im sie to przepomnie i uswiadomi...Aaa z nowu my kobietki z racji jak cos nie tak zrobimy..to sie obwiniamy i myslimy jakie to okrutne jestesmy!
22 lutego 2005, 22:25
Eh, dobrze, że już z nim nie jesteś. Naprawdę!!
Dotyk_Anioła
22 lutego 2005, 21:09
Nie rozumiem mężczyzn... Kiedy dają nam spokój... My staramy się układać wszystko od nowa... Kiedy nam się to udaje, oni pojawiają się nie wiadomo po co i zburzają to całe nowe życie bez nich... Gdybym dostałam takiego smsa, weszłabym na gg z bijacym sercem pełnym nadziei... Tym się od siebie różnimy... Jak można tak powiedzieć do kobiety, która pragnie się przytulić? Jak można tak w ogóle odezwać się do kobiety? Palant!
22 lutego 2005, 20:20
bardzo dobrze zrobilas. Bardzo dobrze sie stalo, ze nnie jestescie juz razem. Ale jak to mozliwe, ze przez tyle czasu bylas w stanie znosic takie upokazajace sytuacje? Mam nadzieje, ze spotkasz na swojej drodze jakiegos faceta, ktory bedzie wart twojej milosci, ktory bedzie cie szanowac.
22 lutego 2005, 19:25
tak sie zagolopowalam, ze zapomnialam napisac, ze czasami faceci sa istotami nie do pojecia itd... :P
22 lutego 2005, 19:24
kurdeeeeeee faceci - istoty nie do pojecia, do zbluzgania i nic wiecej... w ogole milosc jest dziwna. ale wierze, ze kiedys zmienie na ten temat zdanie. pozdrawiam!
22 lutego 2005, 19:03
Tak mi przykro po przeczytaniu notki...:(
Jak można tak traktować kobietę? Jak można tak w ogóle zrobić?! To jest dla mnie niepojęte.. Drugą istotę zaraz po Bogu?! W ten sposób? Powinien Cię szanować, celebrować.. wznosić ponad wszystko... A on? Aż szkoda gadać. Mam ochotę mu teraz coś zrobić, żeby poczuł ból, dużo bólu... Nie wie jak to jest... Jego samolubność brała górę... Ale Ciebie rozumiem i to bardzo. Miłość jest ślepa i to prawda. Nie widzi się wad, bo kocha się prawdziwie. Pewnie nie jesteś na siebie zła, zresztą nie powinnaś. Miłość jest uczuciem, które każdy z nas w sobie nosi i może komuś ofiarować. On Ci go nie ofiarował, ale w miłości nie chodzi oto by brać, lecz by dawać. To też zrobiłaś. Uczymy się na własnych błędach...
Bardzo, bardzo Cię rozumiem...:(.
Ech. Trzymaj się i oby było jak najlepiej:*.
22 lutego 2005, 18:51
dziękuję Paulitko :) nie tylko za Aniołka ale i za to że jesteś :*
o_t_e
22 lutego 2005, 18:30
...JESTES WSPANIAŁĄ, SILNĄ KOBIETĄ, i znow gratuluje Ci uwolnienia się z więzów chorego uczucia... pora poszukać tego prawdziwego... choc nie, ono samo Cie znajdzie:)...

Dodaj komentarz