Najnowsze wpisy, strona 10


sty 11 2005 dla Ciebie...
Komentarze: 3

...dziele na pół,
   ksiazki i stół,
   nasze marzenia i wszystko co nam z nich zostało.
   Co zrobisz z tym,
   co oddam Ci
   z porywów serca
   z tym co nam dzisiaj nie przetrwało
   choć miało.
   Nie tak, nie tak, nie tak miało być Miły.

Czy na serca dnie przechowasz mnie?
do dni minionych,
na kazdym pietno z nas zostanie.
Tak i ja pewnego dnia
odwróce twarz i bedzie wiatr jak kiedys wiał
i zamkne oczy
i wtedy znów przede mna staniesz jak dawniej.
Tak jak, tak jak, tak jak miało być Miły.
I tak, i tak, i tak jak nie jest Miły.
Nie tak, nie tak, nie tak miało byc Miły.

   Obiecuje, ze bedzie
   zawsze w sercu mym miejsce,
   głeboko, nie znajdzie go nikt,
   tam, gdzie wciaz kocham Ciebie,
   zawsze, ale nie dzis.

Kiedyś stane z głupia mina
pomysle,co by było, gdyby było
choc nie tak, nie tak, nie tak miało być Miły.
Nie tak, nie tak, nie tak miało byc Miły.

   Obiecuje, ze bedzie
   zawsze w sercu mym miejsce,
   głeboko, nie znajdzie go nikt,
   tam, gdzie wciaz kocham Ciebie,
   ale teraz juz nie...

 

i w taki własnie symboliczny sposób chce zakończyc ten bardzo wazny etap mego życia... chyba juz czas, zeby nauczyc sie zyc inaczej... inaczej to znaczy bez Ciebie...

a zapach migdałow juz zawsze bedzie ze mna...

my_destiny : :
sty 06 2005 3 dni poza domem...
Komentarze: 3

jutro znowu wyjezdzam tak naprawde po to, aby oderwac sie od tego zycia tutaj, a oficjalna wersja jest nastepujaca: jade zdobywac wiedze:P
ciesze sie jak zwykle, bo spotkam Kawusie, bo jak zwykle w piatek kupimy sobie piffko i bedziemy wylewac nad nim zale z calego tygodnia (a teraz to nawet z prawie calego miesiaca), bo znowu poczuje sie wolna i niezalezna, bo nikt mnie nie bedzie sprawdzal co robie, z kim i kiedy, bo ktos mnie wysłucha i ja komus pomoge, bo.. ciesze sie poprostu...
czuje sie tam duzo lepiej niz w domu i najchetniej zostalabym tam na zawsze...

przygotowana jestem srednio, a zdaje sobie sprawe czym to sie moze skonczyc... runie mit ambitnej studentki :P... ten czas mialam poscwiecic na nauke angielskiego, a co robie???... najpierw pomalowalam sobie paznokietki :P (a moje malowanie nie wyglada tak prosto...ja musze miec jakis wzorek :P a co za tym idzie zajmuje mi to 3 razy wiecej czasu :P), a teraz pisze notke i mysle jeszcze zeby posprzatac w moim pokoiku za chwilke, zeby zostal tu jaki taki porzadek pod moja nieobecnosc...a angielski czeka i pewnie bedzie czekal do jutra :P

a pozatym czuje jak mi znowu zaczyna brakowac bliskosci drugiej osoby :(... takiego zwyklego przytulenia, buziaka w czolko i zapewnienia, ze jestem dla kogos wazna... niby wiem, ze jestem, ale to jednak nie to samo... echhh za trudna jest dla mnie ta sytuacja... tak chcialabym sie przytulic i poczuc jego cieplo, ale nie moge... jeszcze nie... nie moge popelnic takiego bledu jak ostatanio....

koncze juz, bo mnie na sentymenty wzieło, a ja jestem silna dziewczynka i rozklejac sie nie moge :P

 

my_destiny : :
sty 04 2005 ***
Komentarze: 4

co u mnie??

duzo i niewiele... spokojnie i nerwowo... szczesliwie i placząco... wszystko zalezy od dnia...

dzisiaj jest dobrze, bo:
* zostalam szczesliwa posiadaczka przecudnej urody telefoniku :P (Pawel powiedział ze trzeba byc nienormalnym zeby tyle kasy na telefon wydac, ale mi sie w końcu tez cos od zycia nalezy :P),
* Moje Maleństwo zrobiło dzisiaj pierwszy raz siusiu do nocniczka :P,
* kupilam sobie nowe "zwierciadło" jak wracałam z pracy i mam zamaiar dzisiaj poleniuchowac razem z nim,
* zrobilam wszystkie cwieczenia na angielski na sobote:) a to oznacza, ze moge wziac sie za mikroekonomie szybciej niz przypuszczałam :P
* bylam wczoraj na baaaaardzo udanych zakupach, które dały mi wiele radosci i nadzieii na lepsze jutro (co zostało zakupione zostanie moja slodka tajemnica, nie chce zapeszac :P)
* dostalam dzis bardzo miłego eska od Kawusi, jak dobrze wiedziec, ze komus mozna pomoc... lubie pomagac innym:)

ogólnie jest zle, bo:
* mama znowu zaczyna sie rzucac... i to zeby jeszcze miala powod... ale nie ma...tym razem naprawde jestem bez winy:( ... w kazdym razie utwierdza mnie z dnia na dzien bardziej w przkonaniu ze powinnam sie juz wyprowadzic,
* rozstalismy sie 1 stycznia z Migdalem i tym razem spokojnie bez nerwów, bez krzyków, wiedzac ze podejmujemy sluszna decyzje, (wiecej na ten temat nic nie bede pisac, bo to zaczyna sie juz smieszne powolutku robic),
* przeraza mnie ilosc moich egzaminow, ktore jeszcze przede mna (6x egzamin, 2x kolokwium).

dziekuje za uwage:*

my_destiny : :
gru 31 2004 nareszie...
Komentarze: 2

...koniec roku...

nie bedzie zadnych podumowan, bo wszystko co mam do powiedzenia moge strescic w jednym zdaniu: najokropniejszy rok w moim zyciu...

jaki byl cały rok taki jest jego ostatni dzien... normalka... kilka paczek truskawkowych chusteczek na wszelki wypadek (a przydadza sie napewno) a naokolo mnie sterta tychze samych chusteczek tylko juz zuzytych...

niech sie juz skonczy, bo moze nowy bedzie lepszy... 2004 - zapamietam to do konca zycia..................

my_destiny : :
gru 30 2004 i co teraz napiszesz na blogu???
Komentarze: 2

...takie pytanie zadal mi Migdał dwa dni temu...

i nie wiem co mam napisac... ale musze wytlumaczyc nareszcie wszystko sobie, bo Migdał i Arek mieli juz to tlumaczone po kilkanascie razy...

nagle nie wiem dlaczego i po co zaczełam myslec o Migdale...i nie byloby w tym nic dziwnego, ale te wszystkie mysli zaczeły mnie nachodzic, kiedy obok mnie był Arek...a potem kilka zbiegow okolicznosci i spotkalam sie z Migdałem...czulam sie jak 3 lata temu... takie same nerwy jak przed pierwszym spotkaniem, taka sama pogoda (choc miesiace calkiem rozne), a potem potem pocalunek taki nieporadny jakbysmy robili to pierwszy raz w zyciu... i wszystko znikneło, rozpłyneły sie w powietrzu całe 3 dlugie lata...juz nie bylo tych złych chwil, nie było tych okropnosci, ktore ja zrobiłam, nie bylo tego, co mnie tak bardzo bolało...byłam ja i Migdał i czysta kartka, ktora moglismy sprobowac zapisac...i chyba wtedy obydwoje w jednej chwili stwierdziliśmy, ze chcemy sprobowac...

i wiem jak to wyglada z boku...ale to nie tak...Arek to nie byl odpoczynek od Migdała...to nie była przygoda, ktora sie zaczyna rownie szybko jak konczy...to byly piekne dwa tygodnie, ktore wielu rzeczy mnie nauczyły...i nie tylko mnie, ale wiem ze i Arek i Migdal tez z tego wyciagneli nauke dla siebie...to był ładny sen i tak chcialabym to traktowac...sen tak piekny, ze kiedys musial sie skonczyc...było mi bardzo dobrze i mysle, ze az za dobrze, zeby to moglo trwac wiecznie...wrocilam do rzeczywistosci, w ktorej czekał na mnie Migdal...

jest dobrze, jest inaczej...bedzie dobrze... za duzo przeszlismy zeby moglo to pojsc na marne... nic nie dzieje sie bez przyczyny i ja mocno w to wierze...

my_destiny : :