lut 03 2005

:/


Komentarze: 10

i to nie o to chodzi, ze jestem zazdrosna czy cos w tym stylu... no ale jak mam sie nie denerwować???... Migdał dzisiaj rano mial egzamin w Kraku no i według moich obliczeń powinien byc juz dawno w domu, a go nie ma... a ja dobrze znam powód jego dłuuuuuugiego powrotu... i ten powod doprowadza mnie do szału... a nazywa sie Karolina... chodziłysmy razem do podstawowki, do LO i dobrze wie jaka jest sytuacja albo lepiej jaka była sytaucja miedzy mna a Migdałem... i co?? no nic... pozatym, ze dowiedzialam sie, ze to jest narnormalniejsza dziewczyna jaka mieszka w naszym miescie (autor tych słow: oczywiście Migdał) a zarazem jego przyjaciołka (najlepsza, tego chyba nie musze dodawac)... panna ma faceta, z którym mieszka, z którym juz tez troche czasu jest no ale najwidoczniej nie przeszkadza jej to zeby spotykac sie z Migdałem i spedzac z nim naprawde duzo czasu............ i co z tego, ze mowi, ze to tylko przyjaciólka??... no jakos trudo mi w takie przyjaznie uwierzyc.......... a nawet nawet jakbym uwierzyła, to boli bardzo wiele innych spraw...
ile razy rozmawialismy z Migdalem o tym zeby przeprowadzic sie na stale do Kraka tyle razy on stwierdzal, ze on nie moze wyprowadzic sie z domu, a odkad sie z nia spotyka twerdzi, ze w naszym miescie mieszkaja ludzie nienormalni, z ktorymi nie ma o czym pogadac i ze trzeba jak najszybciej sie wyprowadzic.. to nic, ze ja to powtarzalam przez cale trzy lata trwania naszego zwiazku...
ile razy probowalam go namowic zeby przeczytal jakas ksiazke tyle razy stwierdzał, ze czytac nie lubi i ze nie polubi... probowalam mu przemycic rozne ciekawe ksiazki, ktore do tej pory leza nieprzeczytane na polce... no ale ostatnio przychodze do niego i co widze??? Migdał czyta ksiazke... od Karoliny??? tak :) no i loozik :P
dla mnie czasu zawsze jakos było brak... tzn. jak ja nie zainicjowałam jakiegos spotkania to on o to nigdy albo bardzo rzadko sie troszczył... a teraz jakos i czasu wiecej i checi... no szkoda, ze nie dla mnie :(

 

i nie jestem zazdrosna o nia, bo naprawde nie mam o kogo... jeszcze zebym jej nie znala no to moze, ale znam ja dobrze :P na tyle dobrze, zeby wyrobic sobie o niej odpowiednie zdanie... nawet sie w sumie ciesze, ze Migdał ma teraz z kim pogadac, bo wiem, ze jemu tez latwo nie jest...
nie lubie takich panien i tyle :P i mam prawo byc wściekła......................

 

a co do walki o Migdała... niech mi ktos powie jak mam walczyc, co mam zrobic a zrobie to... bo ja juz niestety nie mam pomysłow :( i chyba juz mi nawet sił zaczyna brakowac :(

 

my_destiny : :
Migdał
25 marca 2005, 14:31
zaufaj mu
Synestezya
05 lutego 2005, 00:24
Hm.. czasem walka za wszelką cenę mija się z celem. Wydaje mi się, że w takim przypadku co się ma stać, to się stanie. Nie można nikogo na siłę zatrzymać przy sobie. Ale byłabym spokojna :) Troszkę więcej dystansu? Wiem, że trudno, jeśli chodzi o osobę bliską. Odrobina rezerwy nie zawadzi. Będziesz zdrowsza :) Szczera, spokojna rozmowa na pewno też nie zaszkodzi :)
04 lutego 2005, 20:40
szukająca nie mogła odejść... cale nasze życie polega na szukaniu... na szukaniu czegoś lepszego niż pisiadamy i lepszego od nas samych... więc szukaj... musisz szukać swojego szczęścia... tak jak kiedyś... postaraj się a napewno się uda! ja w Ciebie wierze Paulinko! ściskam :*
Dotyk_Anioła
04 lutego 2005, 18:29
Nie jesteś zazdrosna o nią, tylko o czas, który on poświeca jej... Nie wiem co masz zrobić... Przeczekać? Pokazać, że jednak Ty jesteś dla niego lepsza? Naprawdę nie wiem... Bo skoro ona ma chłopaka...
04 lutego 2005, 16:57
powiem ci tylko tyle, że Migdał w końcu przejrzy na oczy. zobaczysz. tymczasem głowa do góry!!!
04 lutego 2005, 13:19
zawsze znajdzie sie jakas pocieszycielka. I nawet jesli wiesz, ze jest ona niegrozna to i tak szybko staje sie wrogiem nr1 :) Nie wiem jak moglabys zawalczyc o niego. Ale jak przyjdzie mi cos do glowy to dam znac :)
04 lutego 2005, 08:30
heh...sama napewno najlepiej wiesz co o tym myslec i co z tym zrobic. czasem \"przyjacioolki\" bywaja niebezpieczne...czasem to o nich mowi sie wiecej niz o wlasnej dziewczynie...wybacz, ze to mowie ale chce byc szczera. jak dla mnie nie ma przyjazni damsko- meskiej. moze sie myle. wywnioskowalam to jak na razie z wlasnego doswiadczenia. mam przyjaciela, rafała. naprawde wydawalao mi sie ze jestesmy tylko przyjaciolmi,potem wyznal mi milosc. wszystko sie zmienilo, dalej sie przyjaznimy ale inaczej juz na niego jakos patrze...heh nie o mnie mialam tu pisac. jesli chodzi o walke to...trzeba znac jej granice. ja bylam slepo zapatrzona( znowu o mnie:) w G i za dlugo to trwalo, bylam gotowa na wszystko byle go miec..w pewnym momencie zatracilam siebie, sens..wszystko.dlatego mowie ci kochanie, wszystko z umiarem...i czas..czas leczy wszystkie rany..ciagle to mowie i ciagle bede powtarzac bo to jedyna prawda. bede caly czas 3mac kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!! i nie puszcze :)
o_t_e
03 lutego 2005, 23:24
...obyc w tej walce nie zatracila tylko siebie...
03 lutego 2005, 22:05
posłuchaj serducha Paulitko... ono najlepiej doradzi... i jeśli nie o Migdała to walcz o szczęście... bo ono jest w życiu najważniejsze! pamiętasz...\"znalazłam szczęście i odchodzę\"- szukająca szczęścia tak napisała... poszukaj go jeszcze raz, ja jestem pewna że ono jest blisko Ciebie.. wsłuchaj się w serducho... tak bardzo bardzo... ono zawsze ma dla nas jakieś rady... ale trzeba naprawde sluchać, bo mówi bardzo cichutko... czasami nawet zbyt cicho i wtedy nam się wydaje że z sytuacji nie ma wyjścia... a pannie to naprawde w uzębienie się należy!! no!! ściskam!!
03 lutego 2005, 21:59
A może porozmawiaj z nim szczerze...? Może już nie ma o co walczyć?

Dodaj komentarz