lut 23 2005

ostatni raz na ten temat....


Komentarze: 9

ciesze sie, ze umiem popatrzec na ten zwiazek z dystansem, z boku, bez zbednych emocji, tak jakby nie dotyczylo to mnie.. dlugo na taka chwile czekalam... duzo czasu musialo uplynac, zebym przestala siebie obwiniac... i to nie chodzi o to, ze chce sie usprawiedliwic... ale..
teraz wiem, dlaczego zrobilam to, co zrobilam...
pamietam ten dzien bardzo dokladnie.. pamietam wieczor... zapytalam M. czy moglisbysmy isc na spacer... była ładna pogoda, jesien w pelni... powiedzial, ze nie chce mu sie... wiec co mi pozostalo?... samotny wieczor przed monitorem... i wtedy odezwal sie Mariusz... po kilkunastu minutach dowiedzialam sie z kim rozmawiam... znalam jego, on znal mnie, ale nigdy nie rozmawialismy... i wtedy wrocily wspomnienia.. tak, to ten Mariusz, dla ktorego pewnej zimy nie opuscilam ani jednej slizgawki... a on nawet o tym nie wiedzial... dowiedzial sie po kilku latach pewnego jesiennego wieczora... zaproponowal spotkanie... zgodzilam sie choc nie bez obawy... sytuacja była jasna od poczatku, przeciez Mariusz znal M. (chodzili razem do SP!!!)... przyjachal po mnie po paru minutach.. poszlismy na spacer, na ktory mialam isc z M... rozmawialismy bardzo dlugo i  w sumie tylko o moim zwiazku... dokladnie pamietam co wtedy powiedzialam, co wtedy myslalam: "nie jest tak jak byc powinno, ale ja juz sie przyzwyczailam, ja go kocham, my bedziemy juz razem zawsze, bo inaczej byc nie moze.. i nic ani nikt tego nie zmieni.." .. wtedy on prztulil mnie i zapytal czy sie boje... powiedzialam, ze nie bo "ja i M. zawsze bedziemy razem".. i stalo sie...
dostalam wszystko to czego tamtego wieczoru potrzebowalam... wysłuchal mnie, a potem pozwolil poczuc, ze jestem kims, ze cos znacze.. przez chwile, bo przez chwile, ale znacze...
nastepnego dnia juz wszystko było inaczej... nie dziwie sie M. ze stracil do mnie zaufanie, ze podjal decyzje jaka podjal...pewnie na jego miejscu postapilabym tak samo... z tym tylko wyjatkiem, ze on dostawal ode mnie wszystko czego potrzebowal... nigdy nie mowilam, ze mi sie nie chce, ze nie mam czasu, ze nie dzisiaj... nigdy nie odtracalam go kiedy mnie potrzebowal, nigdy nie zostawialam go samego z problemami... zawsze bylam... nawet wtedy bedac z Mariuszem myslalam tylko o nim............

i to nie jest usprawiedliwienie, bo wiem, ze mimo wszystko zrobic tego nie powinnam... ale dzisiaj juz wiem, dlaczego to zrobilam... nie dlatego, ze chcialam go zranic, ze chcialam zeby rozlecialo sie to, co przez trzy lata budowalismy... ja potrzebowalam odrobiny zrozumienia i ciepla... tyle...

my_destiny : :
24 lutego 2005, 18:31
eh nie wiem co tam sie dokonca stalo ale uwarzam ze jesli sie kogos kocha wszystko mu mozna wybaczyc w sumie ja jestem od roku w zwiazuka ale bylo pelno przewinien ja zdradzilam ale on wybaczyl bo mu zalezalo on oklamal ale ja wybaczylam bo mi tez zalezy ale kazdy ma inne pojecie zwiazku i tego co sie w nim dzieje
24 lutego 2005, 11:46
Paulitko, bo Tobie należy się ciepło i zrozumienie... hmm... ostatni raz... tyle razy powtarzałam sobie, że już nigdy wiecej nie napiszę o nim, że nie będę myślała... nigdy nie wyszło... zawsze jakaś mała rzecz, słowo przypominało mi jego... a teraz...ciągle o nim myśle, ale tylko po to żeby wreszcie wszystko poukładać sobie w głowie i w życiu... nie jest łatwo, ale tak trzeba... kawałek po kawałku przemierzam przez to co było, nie raz płaczę, czasami uśmiecham się do siebie, ale wiem że będzie dobrze i że tak muszę. aż mi się uśmiechnąć chce :) pozdrawiam cieplutko :*
24 lutego 2005, 09:25
/szukałaś w sobie winy by go bronić...\", baby już sa takie pokręcone że wszystko na sowje barki biorą... taka nasza głupia natura.
23 lutego 2005, 21:59
z jednej strony nie dziwie sie, ze nie jestescie razem. Tzn chodzi mi o to, ze gdyby moj Tomek poszedl w nocy na spacer to tez bym sie obrazila, ale z drugiej strony.. Przeciez nic zlego sie nie stalo!
Dotyk_Anioła
23 lutego 2005, 21:40
Wiele razy mówiłam sobie, że to już ostatni raz... Niestety zawsze powróci... Myśl, wspomnienie, słowo...
Kumcia
23 lutego 2005, 21:10
facet poprostu nie wiedzial jakie ma szczescie..:*
23 lutego 2005, 20:15
To zrozumiałe... Wszyscy tego potrzebujemy. Może okrutnie zabrzmi, ale... nie warto wypruwać sobie flaków dla kogoś, kto nie potrafi tego docenić i nie jest gotów zrobić tego samego dla Ciebie.
23 lutego 2005, 20:10
no ale przeciez nic zlego nie zrobilas
23 lutego 2005, 20:03
To nie był obustronny prawdziwy związek. Kochałaś, ale dobrze, że teraz masz dystans.. Chociaż moja historia jest inna to jest podobna, i chociaż inaczej się układa- dobrniemy do tego samego miejsca.:) Do szczęścia bez \"nich\".

Dodaj komentarz