lut 08 2005

rozmowy...


Komentarze: 7

ROZMOWA I:
z Migdałem, który chcial mnie przeprosic... po co?? zeby uspokoic wyrzuty sumienia....
nio i oki.. przeprosiny przyjete, ale czego to ja sie jeszcze dzisiaj nie dowiedzialam... po kolei: ze on mi dawal nadzieje, bo inaczej bym sie od niego nie odczepila (eh jakie to piekne... nie ma to jak cos takiego uslyszec)... ze on wezmie na siebie wine za rozpad naszego zwiazku (no na tym to mi najbardziej zalezało... czyzbym miala sie cieszyc?? :P)... ze to najszczesliwszy dzien w jego zyciu (no coment).........................................

ROZMOWA II:
sprowokowna przeze mnie z opisywanym juz kolega Migdała... i w tym przypadku nie mniej ciekawych rzeczy sie dowiedzialam... dlaczego napisał do mnie to, co napisal?? a bo przyszedł do domu, był zły, pod wpływem alkoholu (delikatnie rzecz ujmujac) i wkurzyl go moj opis na gg... a opis brzmial nastepujaco: "czy to tak trudno zrozumiec, ze nie mam czasu??"... stwierdzil, ze denerwuja go moje problemy... potem mnie przeprosil i nawet wierze, ze zrobil to szczerze... kazalm mu sie usunac  zlisty, zeby wiecej nie musial sie niepotrzbnie denerwowac... chyba wszytsko soebie wyjasnilismy...

 

a teraz czuje sie jakos tak lekko... jakbym zrzuciła z siebie ciezar, ktory nie pozwalal mi normalnie funkcjonowac... nie wiem czy czuje sie dobrze czy zle, nie umiem tego jeszcze określić, ale nie placze, a to juz cos.... 

my_destiny : :
Dotyk_Anioła
10 lutego 2005, 15:08
Najtrudniej powstrzymać jest łzy...
09 lutego 2005, 22:22
wiesz....naprawde chyba ani ty ani ja nigdy w zyciu nie bedziemy w stanie rozgrysc facetow :/ ja juz nawet sie nie staram...najsmieszniejsze jest to, ze oni wmawiaja nam, ze to MY jestesmy nienormalne (!?) boze, naprawde..jestem pelna podziwu dla nas..ze jestesmy w stanie znosic te wszystkie kretactwa i jakies chore sytuacje..ja czasem jestem bliska zalamania nerwowego heh...nie dalej jak 3 dni temu kiedy polozylam sie spac i tak w myslach \"przewertowalam\" sobie wszystkie moje dotychczasowe nieszczesliwe milosci i epizody te sympatyczniejsze to nie wiem kiedy ale polecialy mi łzy po policzkach..taki niepohamowany odruch heh......to jest naprawde straszne. nie pozostaje nam nic innego jak 3mac sie razem i wspierac sie w takich chwilach..ta swiadomosc, ze nie jestes sama jest bardzo wazna..przynajmniej dla mnie..takze, paulitko pamietaj ze zawsze jaky co to masz mnie :) wiem, ze nie zastapie ci faceta hehe ale zawsze jestem chetna do pomocy...3mam kciuki za pozytywny rozwooj sytuacji..
09 lutego 2005, 19:08
cieszę się Paulitko, że już nie płaczesz... bardzo się cieszę :* przytulam mocno :)
09 lutego 2005, 10:48
i dalas sie przeprosic????????
o_t_e
09 lutego 2005, 08:08
...pora na kontrakat rozmowowy?...
absent
09 lutego 2005, 00:42
życzę powodzenia i wydaje mi się że bedzie Ci..przynajmniej z czasem lepiej bez jego osoby...
Synestezya
09 lutego 2005, 00:08
Są takie życiowe prawdy (ale ja tu na mentorkę wychodzę..), które mają zastosowanie wszędzie, a życie z ich świadomością i zrozumieniem jest lżejsze! 1. Coś się kończy, a coś innego zaczyna; 2. Nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło!. Dobrze, że miast rozpaczy odczuwasz ulgę.

Dodaj komentarz