Najnowsze wpisy, strona 7


lut 07 2005 nie wiem o co tu chodzi:(
Komentarze: 6

w oczach mieni mi sie wszystkimi kolorami teczy... a to wina moich dlugopisów, które towarzyszą mi dzisiaj od 11 w moim poglebianiu wiedzy na temat funduszy strukturalnych UE, bezrobocia, demografii, urabnizacji i innych tym podobnych, jakze ciekawych rzeczy :P... zakreślam wszystko, co wazniejsze licząc na cud, myslac ze im kolorowiej tym szybciej wejdzie do glowki :P... efekty zostaną sprawdzone w piatek.............
w kazdym razie na chwile obecna jestem zadowolona z moich postepow :)...  w koncu po to mam ten tydzien wolnego, zeby te dwa ostatnie egzaminy zdac jak najlepiej :)....

 

zmartwilo mnie natomiast cos zupelnie innego.. a nawet nie zmartwilo, lecz delikatnie podirytowalo :(

"jestes pojebana twoje opisy sa gowno warte nie wiesz czego chcesz twoje problemy to nic nie warty żart gowno wiesz o problemach jestes nikim i nikim bedziesz no zawsze"

to fragment wiadomości, ktora zostawil mi kolega Migdała na gg... nie mam pojecia o co facetowi chodzi... rozmawialam z nim raz w zyciu... napislam esa do Migdala, zeby sie odezwal, bo cos dziwnego sie dzieje, ale sie nie odzywa :(... na gg tez go nie ma, z reszta caly dzien go nie bylo, wczoraj tez... martwie sie... boje sie, ze ktos mogl nagdac mu jakichs glupot na moj temat... i nawet jesli one nie sa prawda, to mogl w nie uwierzyc :(...
w sumie to moglam sie tego spodziewac... ostatnio jeden z jego dobrych kumpli, z ktorym zawsze jak sie spotkalam zamienilam pare slow, nie powiedzial mi nawet "czesc" przechodzac obok i widzac, otwieram usta, aby pogadac jak zwykle :(............ 

my_destiny : :
lut 06 2005 Ambicja
Komentarze: 7

egzamin trwał 16 min!!! 25 pytań, z ktorych niektóre były sformuowane jak dla idiotów (zum Beispiel: kto to są krewni? 1. osoby połaczone wiezami krwi 2. osoby które oddaly 100ml krwi 3. cos tam jeszcze rownie głupiego... bez komentarza) inne pytania natomiast były tak zakrecone, ze pasowały wszystkie trzy odpowiedzi... a kolejna tura pytan to pytania tak malo prezcyzyjne, ze nie pasowala ani jedna odpowiedz... ogolnie rzecz ujmujac: KATASTROFA!!!

dostalam 4.0... i najpierw byla wściekłość, ktora nastepnie zamienila sie w złość, ktora nie opuszcza mnie do tej pory :(... bo zebym jeszcze wiedziala co miałam źle, ale nie mam pojecia, bo nawet pytań nie zapamietalam, ledwo je zdazylam przeczytac..

ludziska tak jakos dziwnie sie na mnie patrzyli, bo niektorzy byli cali happy, bo zdali, a jeszcze inni źli, bo sie im nie udalo, a ja rozpaczalam nad moja 4 :(... no coz... tacy jak ja tez sie zdarzają... niezdrowo ambitni, ktorych takie oceny nie satysfakcjonują.... niedobrze ze mną, ale to pozwala mi nie myśleć o czymś innym :(

a dzisiaj jak tylko wróciłam do domku to połozyłam sie spac, zeby teraz wstac i miec sile sie dalej uczyc... i co z tego ze ten tydzien mam wolny i obiecalalm sobie, ze pojde na narty i mojego braciszka odwiedze... nie pojde nigdzie, bede siedziec i sie uczyc, zeby w piatek nie przezywac tego, co przezywalam dzisiaj... tak, jeszcze tylko geografia w piatek, mikroekonomia w sobote i zegnaj pierwszy semestrze :P...

a teraz geografia cd.

 

 

i dziekuje za kciuki :****

my_destiny : :
lut 05 2005 Kraków...
Komentarze: 9

za dwie godziny bede juz siedziec w autobusie zmierzającym do miasta (moich) mozliwości, w którym od października chce osiąść na stałe.. taki mam plan, a jak sie zrealizuje?? nie chce o tym myśleć zeby znowu sie nie zawieść... w kazdym razie robie wszystko, by 1 października 2005 roku stać sie studentką I roku etnologii bądz tez rosjanoznawstwa... moze jestem zbyt ambitna i moze mi sie juz rzeczywiście w głowie przewraca, ale chciałabym skończyć drugi kierunek tym razem bardziej hobbistycznie niz przyszłosciowo myśląc...

biala bluzeczka wyprasowana i garnitur przygotowany... jutro o 9 egzamin z prawa... uczyłam sie dosc duzo i nieprzygotowania zarzucic sobie nie moge, wiec jak nie bedzie 5 to naprawde bede niepocieszona :P... tak to sie człowiekowi wszystko zmienia jak pod rzad trzy rzy 5 na egzaminie dostaje :P... ale trzymanie kciuków nie zaszkodzi :) juto o 9 pamietac!!!

a siły i checi do zycia jakos wiecej :)))... ciekawe dlaczego :P

i jeszcze jedna wazna sprawa... dziekuje wszystkim, ktorzy tu w ostatnim czasie mnie wspierali... nawet nie przypuszczałam, ze tyle ciepłych słow znajde pod moimi mega smutnymi notkami... DZIĘKUJĘ!!!

my_destiny : :
lut 04 2005 UWAGA!!!! optymizm w moim wydaniu:)
Komentarze: 6

Migdał: jak sie czujesz??
Ja: bez zmian...
M: co dzisiaj masz zamiar robic... jestem sam w domu...
J: miałam sie uczyć, ale źle sie czuje, wiec chyba ide spać... jak egzamin??
M: 5.0..
J: gratuluje..
M: dziekuje... poszedłbym do kina ale nie mam nawet z kim :(
J: no ja z Tobą nie pojde :P
M: jestem sam w domu...
J: wiem :P
M: moglibyśmy sie poprzytulać............
J: o 18 moze być??

 

i nie interesuje mnie to, co ktos o mnie myśli... nic mnie nie interesuje..
wazne, ze te dwie godziny spedzilismy razem... ze czulam go tak blisko, ze blizej juz nie mozna, ze byl przy mnie, ze mnie głaskał po głowce, ze mnie całował, ze czułam jego obecność... niczego bardziej od dawna nie pragnęłam... i choc cały czas miałam swiadomosc, ze lada moment czar pryśnie w duchu szeptałam modlitwy zeby ta chwila trwała wiecznie... ....
była i chwila rozmowy, z której jednoznacznie wynika, ze Migdał chce ze mna być... ale oboje wiemy, ze teraz jeszcze nie mozemy, ze teraz mogloby wszystko wrocic do porzadku, do zlego porzadku, do porzadku, o ktorym wcale nie marzymy... a my chcemy, zeby było dobrze... "to wszystko musi nas nauczyć cierpliwości, dzieki ktorej kiedys bedziemy razem szczesliwi...musimy poczuc co to jest brak bliskiej osoby, zebysmy sie mocniej kochali..." i ma racje... potrzebujemy czasu, zeby przemyslec wszytsko, co bylo złe miedzy nami, zebysmy kiedys nasza obecnosc mogli docenic, bo my do niej nazbyt sie przyzwyczailismy :(

i teraz juz wiem, ze musze czekac, ze bedzie dobrze, ze nie bede załowac.. TAK!!! napewno nie bede załowac:)

 

no ale zeby nie wszytsko było takie kolorowe to:
mama Migdała: "i co znowu przyjdzie da buzi i bedziesz ją kochał jak gdyby nigdy nic???" - pocieszające jest to, ze Migdał mame opieprzył, stanął w mojej obronie dwa dni sie do niej nie odzywał (nie cieszy mnie to, ze przeze mnie sie pokłócili, ale to ze Migdał stanąl po mojej stronie, a to cyabo czyms znaczy?? :) )

Karolina: "Paulina jest chuda"
Ja: i co zal jej dupe sciska??
Migdał: pewnie tak, bo drugiej takiej dupeczki jak ty nie ma nigdzie :)

 

a potem odsniezyliśmy razem samochod, w ktory Migdał wsiadł i pojechał po mame, a ja pełna nadzieii (znowu !!!)............

my_destiny : :
lut 03 2005 :/
Komentarze: 10

i to nie o to chodzi, ze jestem zazdrosna czy cos w tym stylu... no ale jak mam sie nie denerwować???... Migdał dzisiaj rano mial egzamin w Kraku no i według moich obliczeń powinien byc juz dawno w domu, a go nie ma... a ja dobrze znam powód jego dłuuuuuugiego powrotu... i ten powod doprowadza mnie do szału... a nazywa sie Karolina... chodziłysmy razem do podstawowki, do LO i dobrze wie jaka jest sytuacja albo lepiej jaka była sytaucja miedzy mna a Migdałem... i co?? no nic... pozatym, ze dowiedzialam sie, ze to jest narnormalniejsza dziewczyna jaka mieszka w naszym miescie (autor tych słow: oczywiście Migdał) a zarazem jego przyjaciołka (najlepsza, tego chyba nie musze dodawac)... panna ma faceta, z którym mieszka, z którym juz tez troche czasu jest no ale najwidoczniej nie przeszkadza jej to zeby spotykac sie z Migdałem i spedzac z nim naprawde duzo czasu............ i co z tego, ze mowi, ze to tylko przyjaciólka??... no jakos trudo mi w takie przyjaznie uwierzyc.......... a nawet nawet jakbym uwierzyła, to boli bardzo wiele innych spraw...
ile razy rozmawialismy z Migdalem o tym zeby przeprowadzic sie na stale do Kraka tyle razy on stwierdzal, ze on nie moze wyprowadzic sie z domu, a odkad sie z nia spotyka twerdzi, ze w naszym miescie mieszkaja ludzie nienormalni, z ktorymi nie ma o czym pogadac i ze trzeba jak najszybciej sie wyprowadzic.. to nic, ze ja to powtarzalam przez cale trzy lata trwania naszego zwiazku...
ile razy probowalam go namowic zeby przeczytal jakas ksiazke tyle razy stwierdzał, ze czytac nie lubi i ze nie polubi... probowalam mu przemycic rozne ciekawe ksiazki, ktore do tej pory leza nieprzeczytane na polce... no ale ostatnio przychodze do niego i co widze??? Migdał czyta ksiazke... od Karoliny??? tak :) no i loozik :P
dla mnie czasu zawsze jakos było brak... tzn. jak ja nie zainicjowałam jakiegos spotkania to on o to nigdy albo bardzo rzadko sie troszczył... a teraz jakos i czasu wiecej i checi... no szkoda, ze nie dla mnie :(

 

i nie jestem zazdrosna o nia, bo naprawde nie mam o kogo... jeszcze zebym jej nie znala no to moze, ale znam ja dobrze :P na tyle dobrze, zeby wyrobic sobie o niej odpowiednie zdanie... nawet sie w sumie ciesze, ze Migdał ma teraz z kim pogadac, bo wiem, ze jemu tez latwo nie jest...
nie lubie takich panien i tyle :P i mam prawo byc wściekła......................

 

a co do walki o Migdała... niech mi ktos powie jak mam walczyc, co mam zrobic a zrobie to... bo ja juz niestety nie mam pomysłow :( i chyba juz mi nawet sił zaczyna brakowac :(

 

my_destiny : :