Archiwum 14 marca 2005


mar 14 2005 jak to sie studiuje :P
Komentarze: 9

wszystko zaczelo sie w piatek... wpadam na angielski jak zwykle z jezorem na wierzchu, zła, zmeczona i na dodatek z perspektywa zajęc do poznego wieczora.. i co widze? moja Kawusia siedzi sobie obok kolegi z roku, którym jest zywo zainteresowana od pazdziernika, a ktory nie zwracał do tej pory na nia najmneijszej uwagi i oswiadcza mi, ze wlasnie rozmawiali na moj temat... no coz... nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekac do pierwszej przerwy, aby dowiedziec sie co tu jest grane.. wychodzimy z Kawusia na korytarz, a ona cała w skowronkach oznajmia mi, ze to on do niej pierwszy sie odezwał jakby to było cos tak nadzywczajenego jak snieg w srodku lata :)... potem informatyka... kolega ów (dajmy mu na imie Pawełek) zajmuje miejsce tak niby przypadkiem obok nas... informatyka przebiega pod znakiem rozmow na wszystkie tematy związane "oczywiście" z cwiczeniem, które mamy wykonac... wieczor pozny, zajecia sie koncza, ubieramy sie powolutku, wychodzimy i kto zjawia sie obok nas? Pawełek oczyswiście :) mówi, ze wybieraja sie grupa na piffko i czy nie miałybysmy ochoty... ja myslac o sobie i swoim zmeczeniu mowie od razu, ze raczej nie (ach ten egoizm :P ), ale Kawa szybko sie zreflektowała i propozycje przyjmuje z zastrzezeniem, ze Paulinka musi isc cos zjesc i zaraz wracamy...i tak tez sie dzieje... podazamy do sklepu zebym zjadła cos na szybciaka i wracamy w umowione miejsce (Kawusia bardziej unosila sie nad ziemia niz szła)... czeka na nas Pawełek z trzema kolegami i kolezanka i juz z daleka woła ze mamy szczescie, bo juz myslał, co nam powie w sobote jak nie przyjdziemy :P...
i wszystko idzie zgodnie z planem.. Gosia szczesliwa jak mało kiedy, ja tez sie dobrze bawie, humorki dopisuja z racji spozytych procencików i wtedy pada to nieuniknione pytanie: "czy jestes mężatką?", ktorego nadwaca jest Pawełek, a adresatem ja... kopnieta pod stolikiem przez Kawe z rozbrajajacym usmiechem mówie, ze jestem... i wtedy zaczyna sie cała lawina pytań... ja wywijam sie jak tylko moge, zeby na nie nie odpowiadac i mimo, ze chce sprostowac całe nieporozumienie wynikajace z obecnosci na moim serdecznym palcu złotej obraczki, nie moge nic zrobic, bo Kawusia błagalnym spojrzeniem prosi, abym tego nie robiła... zostaje na tym, ze jestem mezatka z rocznym stazem :P... a pytanie "czy fajnie jest sie tak mlodo hajtnąć" i moja odpowiedz "zajebiście" doprowadza do tego, ze jestm atrakcją wieczoru (i to wcale nie było zamierzone)....a potem sie juz tak toczy... choc w sumie wiem, co sie dalej działo z opowiadań Gosi, bo ja pamietam tylko niektóre sceny :P...
wiem, ze wymienilismy sie nr telefonów, wiem, ze bylismy jeszcze z Pawełkeim i Mariuszem w sklepie, wiem, ze odprowadzili nas na przystanek, wiem, ze ledwo stalam na nogach, wiem, ze pisali do nas eski zanim dotarłysmy do domku, wiem, ze bardzo trudno było mi sie wydostac z tramwaju z wszystkimi tobołkami, wiem, ze uspokajałam jakiegos psa komenda "pies, cicho!" (ale to juz wiem z opowiadania Gosi :P)... w kazdym razie wieczor i noc uwazam za bardzo udana :) i co z tego, ze mowilam sobie juz kiedys, ze nigdy wiecej picia? :P
i sobota i niedziela były tez bardzo miłe... choc sobota na delikatnym kacyku :P.. i nasza grupa nas wyklnie juz do końca za to, ze nie integrujemy sie z nią tylko znowu wolimy spedzac czas z kims innym... no coz ja poradze, ze jakos tak na kazdej przerwie drogi moje, Gosi, Pawełka i całej jego paczki spotykały sie zawsze w jednym miejscu :P

i naprawde byłoby bardzo przyjemnie tylko ani ja ani Gosia nie mozemy dojsc do tego kim on jest bardziej zainteresowany.... bo to, ze kims jest to widac na pierwszy rzut oka... z reszta umowilismy sie juz na ten piątek równiez i moze nawet sobote :) :) :)

my_destiny : :