Komentarze: 12
jak to jest spotkac swoja niedoszła tesciową pchajac przed soba wózek? nieciekawie... szczegolnie, kiedy rozmowa kręci sie w taki sposob jakby czas przesunąl sie dziwnym trafem o kilka lat do przodu...
- sliczne:)
- wiem (gdyby było moje powiedziałabym: wiem, bo moje)
- idziecie do drugiej babci? (jakiej drugiej? a kto jest pierwsza?)
- nie, idziemy na spacer...
- dlaczego tak sie stało?
- prosze sie pytac Migdała..
- ale on nie chce rozmawiac na Twoj temat... mowi, ze to jego zycie i jego decyzje...
- no to widocznie tak jest..
- to ty mi powiedz..!
- ale co ja moge powiedziec?
- kto zawinil?
- ja moge tylko powiedziec, ze na siłe niczego zrobic sie nie da..
- ja bym chciała zeby bylo tak jak dawniej, jak wtedy gdy byliscie razem..
- ja tez.. dowidzenia..
to dopiero teraz zauwazyła, ze jednak ja wcale taka zła nie jestem? i wcale nie chce mi sie wierzyc w to przejecie w jej głosie.. nie po tym jak buntowała go przeciwko mnie.. nie po tym jak powiedziala, ze ja przyjde, pocałuje i bedzie wszystko dobrze... takich rzeczy sie nie zapomina... tym bardziej, ze wyraznie dała mi do zrozumienia, ze wiecej mam nie przychodzic i nie przepraszac..
"gdybys nie byla taka ładna to dawno bym Cie zostawil"... tego tez sie nie zapomina...
***
a po TEJ znajomości pozostały mi tylko dwa rózowe tulipany zasuszone w książce Gosi, które musze przywiezc do domu i kawałek Krakowa uwieczniony na pocztówce... bylo warto, nawet dla tych kilku chwil... szkoda tylko, ze to znowu przeze mnie:(
***
i moja Gosia jest na mnie zla albo inaczej: smutno jej z mojego powodu :( odezwał sie do mnie dzisiaj Pawełek, wiec od razu do niej napisalam, bo bylam ciekawa czy do niej tez... okazalo sie, ze tylko do mnie... wiec troszke watpliwosci sie rozwiało... na niekorzysc Gosi :(... a mi sto tysiecy razy bardziej zalezy na tym zeby ona byla szczesliwa niz na tym zeby on do mnie pisal... pierwszy raz odkad sie znamy zrobiłam jej przykrość i to tak zupełnie niechcacy i nie wiem teraz jak ja przeprosic, bo sie nie chce do mnie odezwac :(.. a facetów to ja juz swoja droga nie zrozumiem nigdy.. no ja mozna wolec mezatke od slicznej, wolnej dziewczyny?... no jak? (nawet jesli małzenstwo jest fikcyjne :P )