Archiwum styczeń 2005, strona 1


sty 25 2005 Dramat Romantyczny
Komentarze: 2

ona kocha.. kocha do szaleństwa, do obłąkania...
on chciałby kochać, a moze nawet kocha, ale za zadne skraby swiata nie chce sie do tego przyznać...
chca byc razem, bo nie potrafia bez siebie żyć, a jednak nie mogą...
mowią, ze kiedyś, bo teraz nie ma to sensu...
zadne wyjście nie jest dobre i kazde boli...
"samobójczy skok zakochanej pary... niedowiary..." - juz nawet takie myśli przelatuja im przez glowe...

...........................

fabuła rodem z dramatu romantycznego, a to MOJE ŻYCIE.............

...........................

juz nawet wiem dlaczego nie przepadem za Mickiewiczem...

 

 

 

 

my_destiny : :
sty 25 2005 niemy krzyk...
Komentarze: 5

jest mi zajebiście źle.....
tak źle, ze nawet nie umiem tego opisać..........

......................................!

my_destiny : :
sty 20 2005 każdą ilość chusteczek chetnie zakupie......
Komentarze: 6

nie potrafie zapomniec.. nie potrafie i nie chce, bo ciagle ta glupia nadzieja sie we mnie tli... caly czas wydaje mi sie, ze zaraz Go zobacze, ze lada moment sie tutaj zjawi, ze za chwileczke mnie pocałuje i powie, ze to tylko zły sen... ale nic sie nie dzieje... nic a nic... telefon milczy, na monitoze nie pojawia sie zołta kopertka, a dzwonek do drzwi zachowuje sie jakby nic go to nie obchodzilo...

snuje sie juz trzeci dzien z kolei po pustym mieszkaniu, w ktorym wcale sama nie jestem, ale nikt z domownikow nie chce ze mna rozmawiac... wczoraj odezwał sie ojciec... najpierw zauwazyl, ze cos zlego sie ze mna dzieje, a nastepnie krotka kłotnia, po ktorej wybiegłam z domu... uslyszalam tylko jeszcze glos mamy, ktory byl pretensjami typu "cos ty najlepszego narobil"... mama tez widzi, ze jest zle, nawet na odległosc, bo przeciez mi sie nie przyglada... przeciez juz 3 tygodnie ze mna nie rozmawia... 

nic innego mi nie pozostalo jak tylko czekac i wierzyc, ze kiedys sen sie spelni... ze kiedys bedzie dobrze... ze kiedys bedzie tak jak bylo.... ze..........
tak bym chciala wszystko obrocic... tak chcialbym cofnac czas... nigdy nie wybacze sobie tego, co zrobilam... jak mogłam byc taka głupia??? jak moglam nie widziec, ze On tak mnie kocha??? jak ja moglam Mu cos takiego zrobic???

przyszło opamietanie tylko troszke za pozno :(((( ... a wraz z nim zal do samej siebie i ta cholerna bezsilonosc, która mnie wykańcza :(...

 

 

a w najblizszy weekend 3 zaliczenia i egzamin... i nawet mnie to nie wzrusza...  juz nie potrafie sie tym martwic...

 

 

my_destiny : :
sty 11 2005 dla Ciebie...
Komentarze: 3

...dziele na pół,
   ksiazki i stół,
   nasze marzenia i wszystko co nam z nich zostało.
   Co zrobisz z tym,
   co oddam Ci
   z porywów serca
   z tym co nam dzisiaj nie przetrwało
   choć miało.
   Nie tak, nie tak, nie tak miało być Miły.

Czy na serca dnie przechowasz mnie?
do dni minionych,
na kazdym pietno z nas zostanie.
Tak i ja pewnego dnia
odwróce twarz i bedzie wiatr jak kiedys wiał
i zamkne oczy
i wtedy znów przede mna staniesz jak dawniej.
Tak jak, tak jak, tak jak miało być Miły.
I tak, i tak, i tak jak nie jest Miły.
Nie tak, nie tak, nie tak miało byc Miły.

   Obiecuje, ze bedzie
   zawsze w sercu mym miejsce,
   głeboko, nie znajdzie go nikt,
   tam, gdzie wciaz kocham Ciebie,
   zawsze, ale nie dzis.

Kiedyś stane z głupia mina
pomysle,co by było, gdyby było
choc nie tak, nie tak, nie tak miało być Miły.
Nie tak, nie tak, nie tak miało byc Miły.

   Obiecuje, ze bedzie
   zawsze w sercu mym miejsce,
   głeboko, nie znajdzie go nikt,
   tam, gdzie wciaz kocham Ciebie,
   ale teraz juz nie...

 

i w taki własnie symboliczny sposób chce zakończyc ten bardzo wazny etap mego życia... chyba juz czas, zeby nauczyc sie zyc inaczej... inaczej to znaczy bez Ciebie...

a zapach migdałow juz zawsze bedzie ze mna...

my_destiny : :
sty 06 2005 3 dni poza domem...
Komentarze: 3

jutro znowu wyjezdzam tak naprawde po to, aby oderwac sie od tego zycia tutaj, a oficjalna wersja jest nastepujaca: jade zdobywac wiedze:P
ciesze sie jak zwykle, bo spotkam Kawusie, bo jak zwykle w piatek kupimy sobie piffko i bedziemy wylewac nad nim zale z calego tygodnia (a teraz to nawet z prawie calego miesiaca), bo znowu poczuje sie wolna i niezalezna, bo nikt mnie nie bedzie sprawdzal co robie, z kim i kiedy, bo ktos mnie wysłucha i ja komus pomoge, bo.. ciesze sie poprostu...
czuje sie tam duzo lepiej niz w domu i najchetniej zostalabym tam na zawsze...

przygotowana jestem srednio, a zdaje sobie sprawe czym to sie moze skonczyc... runie mit ambitnej studentki :P... ten czas mialam poscwiecic na nauke angielskiego, a co robie???... najpierw pomalowalam sobie paznokietki :P (a moje malowanie nie wyglada tak prosto...ja musze miec jakis wzorek :P a co za tym idzie zajmuje mi to 3 razy wiecej czasu :P), a teraz pisze notke i mysle jeszcze zeby posprzatac w moim pokoiku za chwilke, zeby zostal tu jaki taki porzadek pod moja nieobecnosc...a angielski czeka i pewnie bedzie czekal do jutra :P

a pozatym czuje jak mi znowu zaczyna brakowac bliskosci drugiej osoby :(... takiego zwyklego przytulenia, buziaka w czolko i zapewnienia, ze jestem dla kogos wazna... niby wiem, ze jestem, ale to jednak nie to samo... echhh za trudna jest dla mnie ta sytuacja... tak chcialabym sie przytulic i poczuc jego cieplo, ale nie moge... jeszcze nie... nie moge popelnic takiego bledu jak ostatanio....

koncze juz, bo mnie na sentymenty wzieło, a ja jestem silna dziewczynka i rozklejac sie nie moge :P

 

my_destiny : :