Najnowsze wpisy, strona 2


mar 28 2005 e tam świeta :P
Komentarze: 13

kolejna proba rozpoczecia jakiejkolwiek rozmowy o czymkolwiek zakonczyła sie niepowodzeniem... juz nie boli... juz nawet nie wzrusza... smieszy... kwestia przyzwyczajenia... (a milosc platoniczna tez jest ciekawym zjawiskiem :P i dosc czesto spotykanym :P )
***
temat przewodni przy swiatecznym stole: Jak to Paulinka rozeszła sie z Migdałkiem i wszelkie konsekwencje tego czynu... buahahah :P... na szczescie moja siostra jest kobieta dosc rozumna i potrafila mojej mamie wytlumaczyc pare spraw dosc doglebnie i moja bratowa rowniez dolozyla swoje 3 grosze... i jak sie to zakonczyło? "masz racje Córciu... znajdziesz sbie lepszego".. dziekuje za uznanie :P (siła sugestii mojej siostry jest powalajaca.. ja probuje wytłumaczyc mojej mamie ta sama kwestie juz kilka miesiecy i nic :P ) 
***
znowu zrobiłam eksperyment z włosami :P... i jestem teraz posiadaczką grzywki zasłaniającej całe czoło (juz nie asymetrycznej) i tez mi sie podoba :P ... musze sobie jakos wynagrodzic to, ze przez dwa lata jedyne co mogłam zrobic z włosami to albo zwiazac dredy albo je rozwiazac :P
***
chłopcy stojący przed moim blokiem zaopatrzeni w wiadra i innego rodzaju sprzety, które pomagaja im robic z ładnych dziewczynek mokre dziewczynki (niekoniecznie brzydkie), nie zachecaja do wyjścia z domu.... a ze naprawde potrzebowałam wyjsc z domu w celu bardzo przyziemnyem to miałam problema... a mianowicie potrzebowałam kupic cos przeciwbolowego... ale nie byłabym Paulinka zebym czegos nie wymysiła... i co zrobiłam? wziełam gripex, kótry jakis tam skladnik przeciwbolowy tez ma i wszystkie moje comiesieczne problemy jak reka odjął... i kto by pomyslal? od dzisiaj zamieniam ibuprom na gripex nie tylko wtedy jak mam grype :P... i nawet mi Migdała do masowania nie trzeba :P jaka ja samowystarczalna sie zrobilam :P
***
a wiecie dlaczego w Biedronce tak wykorzystuja pracowników? no przeciez wydoic biedronke to jest sprawa dosc trudna i czasochłonna, wiec nie nie rozumiem dlaczego dziwia sie wszyscy, ze oni musza pracowac po godzinach... a szynka z biedronki?... wiecie ile biedronek w sklad takiej szynki musi wejsc? i kto to wszystko ma zrobic?... a potem taka szyneczka z biedronki czy mleczko to smakuje :P..... oni to wszystko dla nas :P.... to wymyslilismy wczoraj z moim genialnym bratem jak było poźno, wiec byc moze nie jest zbyt mądre, ale za to cały wieczór płakałam ze smiechu... no bo jeszcze ten dzem :P

my_destiny : :
mar 26 2005 do CIEBIE!!!!
Komentarze: 12

nie wiem kim jestes i nie wiem jaki miałes/łaś cel w tym, aby podszywać sie pod kogoś innego, ale wiem ze napewno nie jestes moim MIGDAŁEM!!! co Ty myslałaś/łeś ze sie nie dowiem?
miej teraz tyle odwagi i przyznaj sie po co to zrobiłes/łaś... zeby mi zburzyć cały spokój, który od tak dawna próbuje zbudować czy wręcz przeciwnie, zeby mi pomóc?...

powiem ci jedno udało Ci sie i to i to... wiesz jak sie czułam kiedy dostałam maila z wiadomością, ze na moim blogu pojawił sie komentarz dodany przez Migdała?... nie wiesz? to zaraz Ci powiem... wszystko w jednej chwili mi runęło... wszystko!! bo nie wiedziałam co mam o tym mysleć, a na dodatek tak sprytnie ten komentarz ukryłeś/łaś...ja jednak go znalazałam...i wiesz co zrobiłam? najpierw napisałam do niego maila, potem zadzwoniłam, a na końcu odblokowalam go na gg... i za to ci dziekuje, bo dzieki tobie moglam z nim porozmawiac pierwszy raz od bardzo dlugiego czasu...

szkoda tylko, ze ta rozmowa uswiadomiła mi jak bardzo mi go brakuje, jak bardzo chciałabym przy nim byc, kiedy mu źle, jak bardzo za nim tęsknie i jak bardzo go kocham....................

wiec prosze cie kimkolwiek jestes, zanim cos takiego zrobisz jeszcze raz, to zastanow sie, bo mi przez takie "niby nic" wywróciłeś/łaś zycie do góry nogami...

my_destiny : :
mar 25 2005 nietegoroczne świeta...
Komentarze: 6

trzeba przyznać, ze wyzyć artystycznie to sie w świeta mozna :P.. tyle pomalowanych jajek to dawno nie widzialam :) i wszytskie wyszły spod moich paluszków :)... to jedyne odpowiedzialne zadanie jakie mi powierzono i uwazam, ze wywiązałam sie z niego nalezycie :P..  

a moje pisanki potraktowałam kredkami akwarelowymi...a skąd Paulinka miła takie wypasione kredeczki? a od Migdałka... i co? i nic... zupełnie nic... no moze tylko tyle, ze znowu sie uruchomiły wspomnienia lawionowo... i co tym razem wspominam? a swieta sobie wspominam (nasze wspolne z reszta :P ) :)..

Święta Wielkanocne nr 1... tylko jedna scena utkwiła mi z tamtych dni... spacer nad rzeka... sliczny słoneczny dzien.. ja w czerwonej sukience (w tym roku nie jest na tyle ciepło, abym w niej wystąpiła), on w tej koszuli, którą tak lubiłam, a obok nas biega Nina, która wtedy miala niecałe 3 latka.. sliczny obrazek, bo przepelniony szcześciem po brzegi :)

Świeta Wielkanocne nr 2... razem idziemy poświęcić nasze koszyczki, a nawet nie idziemy tylko jedziemy... podjezdza po mnie i po Kinge (moją miniaturke, którą miałam w ten dzień pod opieką) o umówionej godzinie, a potem zachowujemy sie juz jak rasowa rodzina... wszystko gra tatus, mamusia, dzidziuś, świeta, słońce i wszyscy uśmiechnięci... po prostu "trwaj chwilo, jesteś piękna!".... a w poniedzialek Wielkanocny idziemy do Marty i Justynki na 18-stke... nie mielismy na to ochoty, ale dobrze, ze w końcu sie tam znaleźliśmy... przynajmniej jakies mile wspomienia pozostały.. pamietasz co sie wtedy stało? wiem, ze pamietasz i wiem, ze nie zapomisz...

Święta Wielkanocne nr 3... staram sie je odgrzebać w zakamarkach pamięci... i nijak mi to nie wychodzi... nie moge przypominec sobie nic... nawet najmniejszej sceny... dlaczego? bo wtedy juz bylam taka pewna, ze powtorza sie jeszcze nie raz? ze nie musze tego pamietac? :(

Święta Wielkanocne nr 4... ja tutaj... on nawet nie wiem gdzie... ja płacze.. a on nawet nie wiem co czuje... czy jest Ci chociaz w małym stopniu smutno tak jak mi?

my_destiny : :
mar 24 2005 "...z widokiem na myśli moje..."
Komentarze: 8

dwa tygodnie temu chora była siostra Maleństwa, potem przyszła kolej na Maleństwo (choc na poczatku myslalam, ze gorączka to przez ten ząbek, co chciał sie na świat wydostac... tak, tak moje Maleństwo ma juz trzeciego ząbka :D)...a teraz wszyskie bakterie, które nazbierałam od dzieciaczków postanowiły odezwac sie w moim oraganizmie... i tym oto sposobem leze sobie w łozeczku juz od wczoraj i mam jeszcze taki przywilej do wtorkowego wieczora :)...omija mnie cała przedswiateczna goraczka i swieta w jakims sensie rowniez... moze jutro tylko wyskocze z łozka zeby pomalowac jajka jako jedyna artystka etatowa w tym domu :P

czlowiek jak ma cos do roboty to nie ma czasu myslec o "rzeczach dalszych"... a pech chciał, ze ja w tym momencie rzadnego konkretnego zajecia nie mam... no moze poza tym, ze nadrabiam zaległosci czytelnicze oraz sennosciowe, bo na to tylko mam siłe... no i oczywiscie na myslenie jeszcze :( a ze na dodatek jeszcze choroba zbiegla sie w czasie z takimi moimi dniami, podczas których tylko płacze i nie umiem sie pozbierac, to jest to juz mieszanka wybuchowa...

 i zgadnijcie o czym tak sobie intensywnie mysle?... ha, rozne ciekawe mysli przbiegaja mi przez głowe (zwiazane oczywiscie z jedna i konkretna osoba), a najgorsza była noc podczas, ktorej snił mi sie bez przerwy...
i mimo ze rozum mowi, zebym dała juz sobie spokoj, ze przeciez całkiem dobrze mi idzie, to serce tez chce dojsc do glosu i krzyczy zupełnie cos innego: moze jeszcze nie wszystko stracone, moze warto by bylo wyciagnąć rękę, bo przeciez to ja ostatnia tak nieciekawie go potraktowałam...to ja nie chciałam z nim rozmawiac, to ja zablokowałam go na gadulcu...przechodzac obok jego bloku mam taka nieodparta chec odwiedzenia go i z reszta nie tylko odwiedzenia... a lezac w łozeczku szczelnie opatulona  tak mi sie marzy zeby wsunał sie tuz obok mnie i zeby wszystko bylo tak jak dawniej...
tak bardzo za nim tęsknie i choc codziennie powtarzam sobie, ze to nie ma sensu, ze to niczego nie zmieni, nie potrafie inaczej... brakuje mi go i to nie jego jako faceta tylko jego jako Mojego Migdałka :( 

my_destiny : :
mar 22 2005 tia....
Komentarze: 8

wiosne mamy i to nie tylko ta kalendarzową :) i słonko tak slicznie przygrzewa :) i buciki sobie kupiłam wczoraj sliczne, rózowe :) i swieta juz niedługo, a co za tym idzie kilka dni wolnego od wszystkiego :) i naprawde wszystko byloby w jak najlepszym porządku gdyby nie moja wspaniała rodzicielka...
no za wiele spokoju w naszym domu byc nie moze, bo przeciez tak sie nie da...
spotkałam sie wczoraj z Arkiem... głownym celem tego spotkania było pozyczenie mi ksiazki, której potrzebuje, aby zrobic referat na makroekonomie (zeby wszystko było jasne)... przy okazji troszke porozmawialismy, ale w sumie na rozmowie sie skonczyło... wyszłam z domu o 21, a zostałam dostarczona pod blok jakies 1,5 h pozniej... wysiadam z samochodu i co widze?... moja mama stoi w oknie i juz na mnie czeka... no nawet nie musialam sie domyslac, co zaraz usłysze... i nie pomylilam sie... podobno łajdaczyłam sie przez 3 lata z jednym a teraz zaczynam z drugim... rozne epitety tego typu jeszcze poleciały i nawet tak sobie mysle, ze kiedys bardzo podobne usłyszałam od tego, z którym rzekomo sie "łajdaczylam" przez 3 lata... no coz... z mojej strony to troszke inaczej wyglada... ja go kochałam.. moze zbyt naiwnie, moze niedojrzale, ale kochalam i to wiem napewno... a ze sie to skonczyło, to moze własnie taka miala byc kolej rzeczy?... niestety moja mama tego nie rozumie, nie rozumie tego, ze z kims mozna byc tyle czasu i nagle sie rozejsc... nie moze tego przebolec... i tylko zastanawiam sie czego bardziej... czy tego, ze musi sie ludziom tłumaczyc, czy tego, ze mnie to tez boli?... jednego jestem pewna... wole rozejsc sie z kims przed slubem niz zyc tak jak ona...40 lat z człowkiem, który nie kocha jej, ktorego ona rozniez nie kocha, a któremu musiała powiedziec TAK z konieczności... przeciez moj brat urodził sie 5 miesiecy po ich slubie... ale to ich sprawa, ich zycie i nic mi do tego...
fajnie by było jeszcze zeby ona myslała podobnie o moim zyciu...

a tak swoja droga ciekawe, co by mowiła jakby mnie widziała w noc z piatku na sobote... znowu zostałysmy z Gosia zaproszeone na piffko... i gdyby na jednym piffku sie skonczyło to byloby naprawde bardzo dobrze, ale ze koledzy nasi wspaniali (swoja droga było 10 chłopa i my dwie :P) postanowili opic to, ze jestem wolna :P... wyprowadziałam ich z błedu przez co znowu cieszyłam sie niesłabnącym zainteresowaniem :P... wieczor udany i kilka znaczacych rozmow przeprowadzonych... szkoda tylko, ze na trzezwo nie da sie tak pogadac... bo w sobote na zajeciach bylismy juz niestety tylko przykładnymi studentami... i pewnie nie predko wrocimy do tych rozmów... dobrze, ze to, co najwazniejsze pamietam...

my_destiny : :