Komentarze: 11
notka miała byc o czym innym, ale to co dzisiaj sie stało wyprowadziło mnie z rownowagi i jesli zaraz tego z siebie nie wyrzuce to moze zle sie to skonczyc dla otoczenia...
Maluszek moj sliczny skonczył dzisiaj roczek :)i wszystko co tu za chwilke napisze bedzie dotyczyc wlasnie jego choc w zupełnie innym kontekscie :/
Tatus Maluszka to człowiek, który uwaza, ze wszystko wie najlepiej i na wszystkim sie zna... a co za tym idzie na wychowaniu dzieci zna sie oczywiscie tez (hahaha)... pominmy fakt ze owy tatus spedza całe dnie w pracy, a w domu pojawia sie tylko, aby sie wyspac, a i to do konca mu nie wychodzi, co moge stwierdzic ogladajac go codziennie rano...pech chciał, ze akurat dzisiaj miał do wykonania bardzo wazny projekt na wczoraj (jak zwykle) i musiał spedzic cały dzien w domu...i tak sie dziwnie składa, że ze swojego jakze przepełnionego harmonogramu wydobył pare minut, aby wyprowadzic mnie z rownowagi na cały dzien... co jakis czas schodził na doł, aby mnie skontrolowac...i okazało sie po 8 (!!!!!) miesiacach, ze wszystko robie zle..
oto lista źle robionych rzeczy:
- Maleństwo nie powinno trzymac smoczka w buzi za długo, bo sie nie nauczy mowic (tratata- nie ma to wogole zwiazku z mowieniem), a ja mu pozwalam :P,
- Maleństwo stanowczo za malo chodzi na nozkach (nie interesuje go to, ze on poprostu nie ma na to ochoty i tyle... nauczy sie biegac jak bedzie na to czas), a ja powinnam go do tego zmuszac,
- słoiczek po zupce Maleństwa powinnam umyc przed podaniem zupki, a nie po, bo brzydko wygląda (!) i mało wazne jest to ze Maleństwo głosnym płaczem domaga sie jedzenia podczas kiedy ja myje owy sloiczek,
- Maleństwo powinno spac najwyzej 2h, bo pózniej placze w nocy (nosz kurwa mac niech poczuje ze ma dziecko chociaz w nocy!),
- na spacery musze ubierac mu buty nawet jesli placze i wogole ich nie uzywa (jedzie w wozku), bo facet powinien chodzic w butach (zasady pewne musza obowiazywac to nic ze głupie).
i tym oto sposobem stwierdziłam, ze doczekam do konca miesiaca i bede zmuszona pozegnac sie z Moim Maleństwem... bardzo załuje, bo pokochałam to dzieciatko jak własne... z reszta to ja widziałam jego pierwszy zabek, ja widzialam jego pierwsze kroczki, ja nauczylam go robic siusiu do nocnika, ja spedzilam z nim wiekszosc jego krociotkiego zycia... nauczyłam sie z nim juz zyc..nauczyłam sie z nim funkcjonowac, tak jabysmy byli jednoscia... razem uczylismy sie do mojej pierwszej sesji, razem chodzimy na zakupy, na poczte, do banku, razem jemy sniadanka, obiadki i czasami kolacje... wszystko razem, tam gdzie ja tam i on (nawet do łazienki chadzamy razem :P)...a moja mama nazwala mnie juz mamusia a sama mowi na siebie babcia... całe miasto huczy od plotek, bo 99% jego populacji jest przekonana ze to moje dziecko..
i przykro mi bardzo, ze bede music sie z nim rozstac, bo przeciez on nawet nie bedzie mnie pamietał, a teraz przezyje szok nie mniejszy niz jego rodzice, kiedy sie dowiedza ze odchodze...ale juz postanowilam, nie pozwole, aby mnie tak tarktowano tym bardziej, ze uwazam ze swoje obowiązki wykonuje nalezycie i znam sie na tym lepiej niz mamusia i tatus Malenstwa wzieci razem do kupy, a incydenty takie jak ten dzisiejszy zaczynaja sie zdarzac nagminnie...
nie wiem jak oni sobie poradza, ale to juz nie moj problem... szkoda mi tylko Mojego Małego Chłopczyka... codziennie rozgrywa sie dramat, kiedy oddaje go w rece mamy i ubieram sie do wyjscia :(
a to jeszcze taka scenka, ktora doskonale oddaje ta chora sytuacje, w ktorej odgrywam role mamy:
poniedziałek rano, przychodze po wolnym weekendzie (jak zwykle)... Maluszek juz nie spi i usilnie probuje wydostac sie ze swojego krzesełka... biore go na rece widzac, ze rodzice sie do tego nie palą...
mama Maluszka: Paulina zebys ty wiedziała jaki my tu problem przez dwa dni mielismy, bo on zaczał chodzic!!!
ja: no on juz zaczał dawno chodzic i od poniedziałku do piatku tez mu sie to zdarza, nie tylko w weekendy...
mama Maluszka: aha... to do zobaczenia po poludniu...
teraz tylko zebym miała tyle siły i odwagi zeby powiedziec im dziekuje...